Złota, słoneczna, przemijająca. Zawsze niesie za sobą ogrom zmian. Jest spektakularna, czasami trudna do pojęcia, ale też pouczająca.
Melancholia. Tęsknota. Ciepło popołudnia.
Jesień. Do zobaczenia za rok.
***
Złota, słoneczna, przemijająca. Zawsze niesie za sobą ogrom zmian. Jest spektakularna, czasami trudna do pojęcia, ale też pouczająca.
Melancholia. Tęsknota. Ciepło popołudnia.
Jesień. Do zobaczenia za rok.
***
Pokój 25 zdawał się być pusty. Jakież było moje zdziwienie, gdy w rogu nieco spróchniałej już okiennicy znalazłam piękną, kolorową istotę. Pewnie tak jak ja, chciał pozwiedzać, wchłonąć ducha opuszczonego gmachu. Niestety gmach go chwycił w garść i nie chciał wypuścić. Może nie spodziewał się wybawiciela i przed swymi małymi oczami rysował się obraz powolnego odejścia i pogodzenia z przegranym losem.
Nagle pojawiłam się ja. W pokoju numer 25. Pozwoliłam mu się delikatnie wspiąć na palce, oswoić i wypuścić na wolność. Jego piękne skrzydła tańczyły w blasku promieni słonecznych, a ja poczułam w sercu miłe ciepło.
Pokój numer 25 nie był jedyny. Było ich więcej. Zamykając oczy można sobie tylko wyobrazić co się tu kiedyś działo? Dlaczego nikt nie poskładał pościeli? Dlaczego nikt nie zamknął lodówki?
***
Niebawem połowa marca a mnie nastraja na refleksje. Zawsze w przedwiośniu robię podsumowanie skrawka zimy, który nie chce nas opuścić. Jak co roku, przychodzi ta biała i mroźna Pani, rozgaszcza się na kilka miesięcy i trudno ją wyprosić. Nie jestem fanką tej aury, ani też zimy.
Luty był łaskawy. Marzec po kilku dniach wiem, że nie jest i nie będzie. Niebo nam krzyczy, a roztapiający śnieg odsłania nagą ziemię, która pyta "co dalej"?
Kontynuuję ścieżkę fotografii mobilnej. Spacery sprzyjają, choć już tęsknię za wiosennym słońcem.