Zieleń, park, śpiew ptaków, grzyby schowane pod liśćmi, konie biegające po zagrodzie, które nie pogardziły  podarowaną przez dziecko kępą koniczyny. Świeże, prawdziwe mleko z pianką, od prawdziwych krów, piękny staw, który dawał letnimi dniami i nocami nieustanny koncert żabiego rechotu. Zagroda i park tętniły życiem. A teraz? Po niespełna 20 latach wszystko przepada. Park kurczy się z każdym metrem, ustępując miejsca 'przepięknym' rezydencjom. Szkółka i zagroda sypie się kilogramami gruzu. Jedynym rezydentem pozamykanych na zardzewiały kłódki stajni jest wiatr, przeciskający się przez dziurawy dach i porozbijane okna.  Zamykam oczy i widzę to, co kiedyś tu żyło. Otwieram je- widzę teraźniejszość. Cieszę się, że mogłam tu być za czasów świetności. To, co pozostało uwieczniłam na fotografiach. Zdążyłam jeszcze, bo świadoma jestem tego, że może na wiosnę, mój piękny raj z dzieciństwa odejdzie, zburzony i idealnie wygładzony..




















1 komentarz: